Kiedyś uczono mnie, że kreatywność to zdolność rozwiązywania problemów. Oczywiście najlepiej w sposób niekonwencjonalny. Z czasem przekonałam się, że kreatywni nie skupiają się wyłącznie na rozwiązywaniu problemów, a na docieraniu do jego źródeł.
Zaskoczony? To proste.
Gdy skupiam się wyłącznie na poszukiwaniu odpowiednich sposobów i narzędzi, by uzdrowić kłopotliwą sytuację to łagodzę jedynie negatywne objawy. To niesie ze sobą kilka pozytywów. Problem znika na jakiś czas a czujność ludzi zaangażowanych w sprawę zostaje chwilowo znieczulona. Wydawałoby się, że znalazłam rozwiązanie. Przecież klienci otrzymali tańszą ofertę, firma odnotowała pik sprzedażowy, wzrosła liczba odsłon na portalu…
Szybko jednak okazuje się, że panaceum trzeba stosować permanentnie, bo bez niego problem powraca. Do tego pochłania sporą część budżetu a inwestycja nie przekłada się na rentowność. Skądś to znasz?